po cudownym,wrecz bajecznym poczatku roku fala problemów...mam sie wynosic z mieszkania(i dobrze:)),mam sesje w liczbie2:/ jestem chora i mam okres:/generalnie nie do zycia jestem...z tych lepszych rzeczy jestem z Mackiem,jest fajny,jest mi dobrze choc nie jestem zakochana i nie jestem pwna ze z nim bede...tzn mysle ze niedlugo...ehhh....chce juz spokoju
i stało sie:)motyle w brzuchu:)cała noc w jego ramionach:)mniam:)było magicznie a to dopiero poczatek...:)
mam internet w Warszawie:)jeeee:) i świetny humor:)motyle w brzuchu:)jest mi dobrze i juz sie nie boje:)nie mam czego:)
i juz mamy nowy rok:)napewno bedzie lepszy niz ten co minął:)dziś wyjeżdzam z domu...jest mi troche smutno z tego powodu...Sebastian znow mnie pewnie opieprzy,że sie marwie ale dzis mam jakis szary dzien,szary i smutny i juz nie mysle pozytywnie i nie wiem czemu miałoby sie udać skoro może sie nie udac!jestem niereformowalna:)moze to tylko chwila i jutro bedzie lepiej:)moze nawet dzisiaj:)na dworze znów wychodzi słońce:)mam w głowie mętlik,nie wiem co mam robić,na co sobie pozwolić,jak bardzo sie asekurować by nie bolało potem...tak dawno nie chciałam...teraz chce,nagle i niespodziewanie chce...jeszcze nie wiem czy nie boje sie bardziej:(moze nie...:)
mam znów dobry humor;)pozbyłam sie uciążliwego zainteresowania pana K:)heheh:)to jedyny człowiek na swiecie co wyzwala tak negatywne emocje we mnie:)no i nic dziwnego ze stwierdził,że jestem wredna:)choc raz sie udało;)heheh:)poza tym marze i snie i myśle i chciałabym by nareszcie sie udało to co moze sie udać:)i wygladam strasznie z rana!opuchnieta,zaklejona,ze zwichszonym włosem;)masakra;)i moje marzenie o pobudce w ramionach ukochanego z pieknym makijarzem,świeżym odechem i nieskalana czarem nocy fryzura oddala sie w niepamiec;)blehehehehe:)a sylwester w niszowy sposób spedzam:)z butelka ginu i tonicu i przy Królu lwie:)och jak ja lubie te klimaty:)bedzie super:)