maj 07 2006

Bez tytułu


Komentarze: 2

I juz w stolicy jestem..zielonej:)byłam na starówce i podziwialam te aż nienaturalnie zielone krajobrazy:)i jakos sobie radzic sie staram z samotnoscia i z tym wszystkim co sie dzieje...staram sie i nawet mi dzisiaj wychodzi,nie chce sie schowac do ciemnej piwnicy i nigdy nikomu na oczy nie pokazac wiec dzisiejszy dzien mozna zaliczyc do udanych...ciagle sie boje i za malo we mnie odwagi i sklonnosci do grania w zycie a nie do zycia....stanowczo za duzo mysle...a mówia ze to cnota!a moje anioly maja mnie w dupie i to glęboko...dobranoc

zle_mi_sie_sni : :
07 maja 2006, 21:49
a ja kurna jeszcze nigdy w stolicy nie byłam! ale wstyd ;)
jakbym słyszała własne myśli sprzed kilku lat ;) pierwszy rok w LO był dla mnie tragedią (co piątek, po powrocie do domu płakałam), do końca za bardzo mi się nie podobało, ale jakoś się przystosowalam i nauczylam się olewać to, czym początkowo się przejmowałam, a jak już tzeba się wyprowadzić i zostawic to wszystko... jakoś mi szkoda ;) będzie dobrze:)
07 maja 2006, 21:49
w sumie internat był najlepszą częścią tego całego \"kształcenia się\" :)))

Dodaj komentarz